Zniesienie obostrzeń jest dobrym sygnałem dla branży gastronomicznej. Nie można jednak oczekiwać, że z dnia na dzień postawi to branżę na nogi, a klienci szturmem wrócą do swoich ulubionych restauracji.

Ograniczenia, które pozostają w mocy, nie pozwolą klientom w swobodny i nieograniczony sposób korzystać z lokali, jak robili to jeszcze dwa miesiące temu. Niedawne otwarcie galerii handlowych pokazało, że jesteśmy bardzo ostrożni w sposobie powracania do codzienności. Może się okazać, że część nawyków czasu kwarantanny już z nami zostanie i jeszcze przez długi czas zamówienia online będą stanowić większą część obrotu restauracji.

Podobnie jak właściciele sklepów stacjonarnych, restauratorzy muszą znaleźć nowe sposoby, które pozwolą generować przychód i utrzymać relacje ze swoimi odbiorcami w czasach, gdy prowadzenie działalności jest ograniczone. Zamknięcie restauracji zaowocowało m.in. wzmocnieniem trendu tzw. ghost kitchens, czyli kuchni przygotowujących dania jedynie z możliwością odbioru czy dostawy.
Znam też przykłady barów i restauracji prowadzących w mediach społecznościowych relacje online, w których uczą przygotowywać swoje flagowe dania, a następnie umożliwiają zamówienie poszczególnych składników w formie gotowej paczki z dostawą pod drzwi. I tak możemy już kupić zestawy do zrobienia własnego burgera na bazie z tych samych składników, które na co dzień wykorzystują nasi ulubieni szefowie kuchni. Albo skorzystać z wirtualnej sesji z sommelierem i wybrać wino, które będzie odpowiadać naszym preferencjom. Restauracje uruchamiają również sklepy online z własnoręcznie wykonanymi produktami, np. pieczywem, przetworami czy półproduktami z danej kuchni świata. Oczywiście te działania nie zastąpią wizyty klienta w lokalu, ale zwiększają wartość koszyka i stwarzają nowe motywacje zakupowe.

autor: Bartosz Górecki, Brand Manager merce.com

 

Przed epidemią Polacy wychodzili do restauracji średnio raz w tygodniu, natomiast w imprezie okolicznościowej (prywatnej lub firmowej) organizowanej w lokalu uczestniczyli 3-4 razy do roku. Zgodnie z przeprowadzoną przez nas ankietą, po wprowadzonych w połowie marca ograniczeniach dwie trzecie restauracji, hoteli i kawiarni wstrzymało całkowicie działalność. Odsetek ten wśród pubów i klubów był bliski 100%.

Z danych naszego serwisu Briefly wynika, że pary młode zaczęły zamieniać duże wesela na bardziej kameralne obiady ślubne dla bliższej rodziny, dla około 20-30 gości. Większość przyjęć komunijnych została przeniesiona na jesień.

Co ciekawe, w trakcie pandemii Polacy prawie całkowicie zrezygnowali z planowania wydarzeń firmowych, jak integracje oraz imprez urodzinowych, z wyjątkiem osiemnastek. Ale nawet osiemnastki były planowane na dosyć odległe terminy – w ostatnim kwartale 2020 i na początku 2021 roku.

Jaka przyszłość rysuje się dla (właścicieli) lokali z branży gastronomiczno-eventowej? Wydaje się, że decydujące nie będą zakazy i nakazy rządowe, ale nastawienie zwykłych ludzi. Jeśli będą czuli się komfortowo w przestrzeni publicznej, to branża restauracyjna będzie stopniowo wracała do normalności. Ważnym elementem będzie wynajmowanie przestrzeni na wyłączność, co zwiększy poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego organizatorów i gości. Już widać, że pierwszym krokiem w tym powrocie do normalności w segmencie eventowym będą zasiadane rodzinne przyjęcia organizowane w lokalu lub wydzielonej sali.

autor: Tomasz Szczęśniak, współzałożyciel i CEO Briefly, serwisu ułatwiającego organizowanie imprez okolicznościowych i firmowych oraz eventów