– Pomimo szumnych zapowiedzi z początku kwietnia, cały czas brakuje nam koniecznego rządowego wsparcia, aby branża mogła przetrwać – ostrzega Komitet Obrony Branży Targowej, wskazując, że dziś, kiedy można już przewidzieć koniec lockdownu, firmy targowe pozostawione są same sobie. Nieliczne formy pomocy najczęściej okazują się jednak tylko teoretyczne, bowiem obwarowane są kryteriami, które zniechęcają tysiące potencjalnych beneficjentów – przedsiębiorców do ubiegania się o nie. Zmęczenie trwającym już ponad rok faktycznym zamknięciem targów i nikłą pomocą rządową skłaniają przedstawicieli branży do rozważenia kroków prawnych w stosunku do dysponentów środków pomocowych.
1 kwietnia, podczas informowania o zaostrzeniu lockdownu, premier Mateusz Morawiecki wymieniał formy pomocy, jakie rząd i podległe mu instytucje skierowały już i kierują do przedsiębiorców, a Jarosław Gowin – wicepremier, minister Rozwoju, Pracy i Technologii (MRPiT) sygnalizował: – Są także (inne) branże dotknięte głębokim kryzysem. Np. transport lotniczy czy organizacja targów. Te wydarzenia w ogromnej mierze, w ubiegłym roku nie mogły się odbyć, również wiosenne są odwoływane. Przygotowujemy dla tych branż plany szerokiego restartu dla tych właśnie branż, które zostały dotknięte tym kryzysem, niezawinionym przez siebie – kryzysem w sposób zagrażający funkcjonowaniu dużej cześć podmiotów gospodarczych reprezentujących te branże.
Jednak kilkanaście dni później, po spotkaniu z przedstawicielami ministerstw czy rządowych agend (np. PFR i GIS), nastroje przedsiębiorców tzw. Przemysłu Spotkań, a więc także branży targowej, pozostają minorowe. – Słów otuchy nie usłyszeliśmy. Dowiedzieliśmy się, że rząd – mimo przedłużonych obostrzeń – nie planuje dla branż zamkniętych żadnych nowych form wsparcia ponad to, co już dla nas „wygospodarował” – przeczytać można na fejsbukowym profilu TuGether, który zrzesza reprezentantów „branży spotkań”. – Usłyszeliśmy też, że na liście dodatkowych PKD do tarczy branżowej NIE ZNAJDĄ się tak ważne dla naszych branż kody 73.11.Z (m.in. projektowanie stoisk targowych), czy 52.29C. Na spotkaniu padły słowa: „Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim”, a „pomoc ma być kierowana do strategicznych i najbardziej dotkniętych obszarów gospodarki”. 90% spadków i zamknięcie działalności od marca 2020 r. w przypadku m.in. kongresów czy targów nie kwalifikuje więc do uzyskania wsparcia!? – wynika z relacji na Tu Gether.
Do najnowszej tarczy 9.0 rząd dopisał kolejne kody PKD. Mają one dotyczyć branż „strategicznych” dla gospodarki. Wśród nich jest 96.09.Z, Podklasa PKD 96.09.Z obejmujący:
• działalność astrologiczną i spirytystyczną,
• działalność biur towarzyskich, biur matrymonialnych,
• działalność agencji hostess,
• działalność usługową związaną z opieką nad zwierzętami domowymi w zakresie wyżywienia, pielęgnowania, strzyżenia, pilnowania i tresury,
• wyłapywanie bezpańskich zwierząt,
• działalność organizacji badających genealogię,
• działalność salonów tatuażu i piercingu,
• usługi czyścibutów, portierów, pracowników wyznaczonych do parkowania samochodów itp.,
• dorabianie kluczy,
• działalność samoobsługowych maszyn na monety, takich jak: automaty fotograficzne, wagi, urządzenia do mierzenia ciśnienia krwi, szafki na monety itp.
Niestety, już kolejny raz, pominięty został zaś kod PKD 73.11.Z, któremu podlegają przedsiębiorstwa projektujące i budujące stoiska targowe. Zdaniem Komitetu Obrony Branży Targowej (KOBT),to wyraźny sygnał, że na finiszu lockdownu (jego koniec można już coraz łatwiej przewidzieć) rząd pozostawia przedsiębiorstwa związane z branżą spotkań same sobie i wymienia obecne formy wsparcia. – To jedynie namiastka tego, co powinniśmy dostać, aby móc przetrwać. Niemal od początku obecnego kryzysu żyjemy ładnie brzmiącymi, ale pozbawionymi konkretów obietnicami – mówi Krzysztof Szofer z Komitetu Obrony Branży Targowej i wskazuje, co przedsiębiorcy jego branży mają do dyspozycji, najczęściej jednak tylko teoretycznej.
• Ulga w opłatach na ubezpieczenie społeczne – ważna, ale niestety ZUS, błędnie interpretując przepisy ustawy, coraz częściej odmawia zwolnienia z opłacania składek. Mimo, że firmy spełniają warunek spadku obrotów oraz posiadania odpowiedniego PKD na dzień 30.09.2020 – ZUS odmawia ulgi z uwagi na niemożność określenia – uwaga – spadków obrotów w ramach danego PKD. – Tymczasem żadne przedsiębiorstwo nie prowadzi ewidencji przychodów w ramach numerów PKD zarówno wiodącego, jak i pomocniczych. Zasada wprowadzona przez ZUS niestety pozbawia wiele firm pomocy i mimo, że na drodze sądowej zostanie z pewnością uchylona – dla niektórych będzie to już za późno – konstatuje Krzysztof Szofer.
• Postojowe – wprawdzie tutaj nikt nie nagina rzeczywistości, jednak przysługuje firmom tylko przez trzy miesiące w ciągu całego trwania pandemii. – W przypadku firm targowych, zamkniętych przez ponad 14 miesięcy, jest to pomoc mniej niż minimalna – tłumaczy Krzysztof Szofer.
• Bezzwrotna dotacja z PUP – 5000 PLN na miesiąc – pomoc ważna zwłaszcza dla właścicieli firm, jednak tutaj, podobnie jak w przypadku postojowego, przyznawana tylko na trzy miesiące w czasie całego trwania pandemii – dla firm zamkniętych przez kilkanaście miesięcy – jak w przypadku branży spotkań, w tym targowej – to pomoc marginalna.
• Subwencja PFR 1.0. – ważna pomoc na samym początku pandemii w 75% bezzwrotna. – Obecnie, między innymi w odpowiedzi na postulaty KOBT, umarzana całkowicie dla branż z listy poszkodowanych szczególnie przez COVID. Nadal nie podjęto jednak decyzji, czy opodatkowana czy też nie – dzieli się niepewnością przedsiębiorców targowych Krzysztof Szofer.
• Subwencja PFR 2.0 – dla branż poszkodowanych umarzalna w 100% pod pewnymi warunkami, bez informacji o opodatkowaniu.
– Środki pomocowe, w zależności od wielkości firmy, starczyły na częściowe sfinansowanie kosztów utrzymania firm w okresie od 1 – 5 miesięcy. W przypadku firm z branży spotkań, zakładając wariant optymistyczny restartu branży od września, oznacza to finansowanie firm ze środków własnych przez okres ponad roku – wskazuje Artur Pawelec z Komitetu Obrony Branży Targowej i dodaje, że przyjęte (niestety) z nadzieją słowa panów Premierów (z 1 kwietnia) okazały się obietnicami bez pokrycia. – Minister Semeniuk podczas ostatniego spotkania z Radą Przemysłu Spotkań w sposób jasny po raz kolejny potwierdziła, że żadna więcej pomoc do tej branży już nie trafi – przypomina Artur Pawelec i przytacza użyty przez wiceminister Olgę Semeniuk argument, jakim miało być między innymi umorzenie 25% części subwencji z tarczy PFR 1.0. – Pan Prezes Bartosz Marczuk argumentował zaś, że skoro firmom pozostanie „W kieszeni” 25 % subwencji, to mogą one przeznaczyć ją na dalsze utrzymanie przez okres około 4-5 miesięcy – mówi zaś Paweł Montewka z Komitetu Obrony branży Targowej i przedstawia, jak jest w rzeczywistości.
– Umarzana właśnie 25% część zwrotna subwencji miała zostać zwrócona w 24 ratach, a zatem miesięcznie „odzyskana kwota” to około 1% otrzymanej w roku ubiegłym subwencji. Zważywszy, że kwota subwencji z tarczy PFR 1.0 starczała średnio firmie na pokrycie kosztów przez około 3-4 miesiące, możemy łatwo wyliczyć, że 25% subwencji to środki na utrzymanie przez około 1 miesiąc. A 1% kwoty subwencji to środki na utrzymanie około 1,5 dnia w miesiącu – wylicza Paweł Montewka i dodaje, że 99% przedsiębiorców spożytkowało już w całości subwencje PFR 1.0, licząc na to, że spłata części zwrotnej nastąpi po okresie restartu branży. – Ten jednak nie nastąpił. Szumne zapowiedzi przedstawicieli MRPiT, którymi byliśmy karmieni od początku o olbrzymim wsparciu po pandemii, które miało pochodzić z Recovery Found (czyli z UE) okazały się kolejnym mamieniem, a o kształcie Krajowego Planu Odbudowy, w którym brak choćby słowa o branży targowej, wypowiedzieliśmy się dosyć obszernie kilka tygodni temu – przywołuje marcowe stanowisko branży targowej Paweł Montewka, który – tak jak wielu innych przedsiębiorców targowych – ma cały czas duże wątpliwości, czy przedstawiciele rządu, z którymi targowi właściciele firm prowadzą rozmowy, mają jakiekolwiek pojęcie o sytuacji przedsiębiorców tego sektora, i jak ważny jest on dla gospodarki.
– Łatwo jest, biorąc co miesiąc stałą pensję, wypowiadać się w tonie: dostaliście dużo, wszystkich nie uratujemy. Kto dał tym urzędnikom prawo decydowania kogo ratować, a kogo nie? – pyta Krzysztof Szofer. Uważa on, że o ile jednak przez cały okres pandemii można było, oprócz własnej kreatywności, liczyć na chociaż niewielką, ale jednak, pomoc Państwa, tak w tej chwili widać wyraźnie, że będąc już tak blisko celu, bo lockdown w możliwej do określenia perspektywie czasowej się skończy, niestety będzie musiał się poddać. To samo dotyczy tysięcy podobnych mu przedsiębiorców. – Mniej więcej od pół roku dopominamy się od rządu polskiego pomocy sektorowej adresowanej typowo do branży spotkań – najbardziej poszkodowanej przez decyzje związane z zamknięciem gospodarki – przypomina i tłumaczy, że kolejne rozmowy to przekładanie decyzji, a to o włączeniu numerów PKD do tarcz pomocowych – do teraz nie doczekaliśmy się włączenia PKD 73.11.Z, a to o przygotowywanej dla branży targowej pomocy sektorowej stworzonej na wzór powstałych u naszych sąsiadów (w Niemczech kwota przeznaczona na ten cel to aż 642 mln Euro), a to o utworzeniu nowego programu pomocowego dla branż szczególnie poszkodowanych, aż wreszcie o wydzieleniu odpowiednich środków w Krajowym Planie Odbudowy dla branż poszkodowanych umożliwiających albo przebranżowienie, albo podniesienie przedsiębiorstw po czasie całkowitego zamknięcia.
– Przysłuchiwaliśmy się temu z nadzieją i zrozumieniem. Zaciskaliśmy pasa, wyprzedawaliśmy majątek, zaciągaliśmy pożyczki tylko po to, żeby dotrwać. Wszystko jednak kiedyś się kończy i właśnie się skończyło – podsumowuje Krzysztof Szofer, deklarując brak dalszych środków, a także perspektyw udzielenia pożyczek przez banki.
– Widząc na horyzoncie nadzieję, przyjdzie nam zamknąć nasze firmy i wyciągnąć ręce po zasiłek. Z pewnością taki scenariusz ma w oczach wiele osób – spodziewa się Krzysztof Szofer, którego zdaniem jest jednak duża grupa firm analizująca całą sytuację trochę w inny sposób. To przedsiębiorstwa, które mimo wszystko, chcą zachować dorobek całego życia i zastanawiają się, na jakiej podstawie zamknięto im firmy, uniemożliwiono pracę, ograniczono możliwości zarabiania. – Słysząc opinie kolejnych ekspertów – nawet z rządowej grupy doradczej – o tym, jak podejmowane są decyzje o zamykaniu i odmrażaniu branż i przedsiębiorstw, zastanawiają się, czy postulat KOBT-u o uzyskaniu rekompensaty z tytułu niemożliwości prowadzenia działalności gospodarczej może być jednak żądaniem opartym na całkiem solidnych podstawach prawnych – uważa Krzysztof Szofer i wraz ze zrzeszoną w Komitecie grupą przedsiębiorców rozważa już podjęcie działań prawnych, celem uzyskania należnych odszkodowań. Na koniec jednak apeluje jeszcze raz do ministrów o obudzenie się i zwrócenie uwagi na problemy branży targowej. Jej straty wynoszą dziś prawie miliard 943 milionów złotych.
zdjęcie: Newseria