Według danych, Polacy ustanowili nowy rekord, jeżeli chodzi o dostawy posiłków w dni świąteczne, takie jak miniony Nowy Rok i Święto Trzech Króli – popyt był wtedy nawet 20 proc. większy niż w 2023 roku. Wzrost zapotrzebowania na tę usługę widać było również m.in. w zeszłoroczną majówkę. Czy przed nami rysuje się nowy trend?

Jak wynika z danych platformy logistycznej Stuart, w pierwszy dzień tego roku odnotowano znaczący popyt na szybkie dostawy. 1 stycznia kurierzy zrealizowali aż o 20 proc. więcej zamówień posiłków z dostawą do domu, niż tego samego dnia w roku ubiegłym. Rozwożąc zamówione posiłki dostawcy pokonali w Nowy Rok dystans ponad 10 100 km – to więcej niż odległość z Warszawy do Los Angeles w linii prostej.

Dane Stuart wskazują, że podobnego skoku liczby zamówień spodziewać się można kilkukrotnie w ciągu roku. W minione święto Trzech Króli wzrost dostaw wyniósł 17,26 proc. w porównaniu do zwykłej soboty. Co ciekawe, podobne wyniki zauważono także podczas okazji, takich jak Walentynki, Dzień Matki, Dzień Dziecka, Majówka oraz święta Bożego Ciała czy Wszystkich Świętych. Tylko 3 maja ub. roku liczba dostaw była o ponad 1/3 wyższa niż wynosi średnia dla całego roku – wynika z danych Stuart.

2024 r. będzie obfitował również w wyjątkowe okazje z kategorii „nieświątecznych”. W czerwcu i lipcu kibice piłki nożnej zasiądą przed telewizorami, by śledzić zmagania drużyn rywalizujących o tytuł mistrza Europy. Dwa tygodnie po finale Euro rozpoczną się w Paryżu Igrzyska Olimpijskie, w których zobaczymy m.in. naszych siatkarzy. Czy restauratorzy są na to gotowi?

Peak dopięty na ostatni guzik?
By odpowiedzieć na zwiększone zapotrzebowanie w „dni szczególne”, restauratorzy powinni dużo wcześniej zaplanować nie tylko dedykowaną na tę okazję ofertę i odpowiednią promocję, ale i całą logistykę związaną z obsługą większej liczby dostaw – tym bardziej, że posiłki powinny docierać do klientów możliwie najszybciej, nie tracąc swoich walorów.
Wąskie gardła, z którymi muszą się mierzyć restauratorzy podczas szczytowego zainteresowania ofertą to m.in. niewystarczająca liczba dostawców, brak odpowiedniej floty pojazdów do dyspozycji czy problemy z koordynacją zleceń z wielu różnych kanałów. Efekt, zamiast cieszyć, może skutkować niezadowoleniem klientów z obsługi i doprowadzić do wielotysięcznych strat, szczególnie gdy zainteresowanie jest większe.

– Sprawne dostarczenie zamówień to trudne wyzwanie, zwłaszcza przy nagłym wzroście popytu. W takiej sytuacji pomóc mogą np. rozwiązania umożliwiające złożenie szybkiego zlecenia na dostawę, bez uprzedniej integracji systemów IT. Outsourcing dostaw to strategiczne rozwiązanie, które może odciążyć restauratorów także na co dzień. – podkreśla Agnieszka Majewska, General Manager Stuart.

To opcja zwłaszcza dla tych, dla których inwestycja i bieżące zarządzanie własnymi środkami transportu stanowi twardy orzech do zgryzienia. Restauratorzy zaznaczają, że wdrożenie samodzielnych dostaw wymaga od nich myślenia w nowych kategoriach (zatrudnienia, logistyki, kontaktu z klientem) i często łączy się z trudnościami, których skutki rosną lawinowo. Dlatego wsparcie w dostawie to dla wielu kompromis między kontrolą nad całym procesem (pod względem szybkości i jakości obsługi), a kosztami zarządzania i promocji.

Cel to usprawnienie doświadczenia klienta nie tylko „od święta”, ale i każdego dnia. Wysiłki podejmowane przez restauratorów mogą wpłynąć pozytywnie zarówno na zwiększenie wydajności, jak i na poprawę jakości obsługi, prowadząc tym samym do zbudowania solidnej marki na rynku gastronomicznym. Tylko przez skuteczne rozwiązanie problemu, jakim są wąskie gardła, restauracje będą w stanie sprostać rosnącym wymaganiom klientów i osiągnąć sukces w wyjątkowo konkurencyjnej branży.