Producenci mają obowiązek informowania konsumentów o energooszczędności produktów za pomocą systemu etykiet. Oznaczania opierają się jednak na autodeklaracjach, więc konieczna jest weryfikacja i tym samym potwierdzenie wiarygodności przedstawionych danych. Pozwala to przedsiębiorcom nie tylko uniknąć ewentualnych kar, ale także pomaga nabywcom poszczególnych towarów dokonać świadomego wyboru – informuje firma TUV SUD Polska.
Podpisana przez prezydenta ustawa o etykietowaniu produktów zużywających energię nakłada obowiązek umieszczania oznakowań nie tylko na wyrobach zużywających energię elektryczną, ale również na tych, które angażują zużycie także innych jej rodzajów. Poza obszarem objętym nowymi regulacjami znajdują się jedynie produkty używane, służące do przewozu osób i rzeczy związanych z bezpieczeństwem państwa oraz sprzęt ratowniczno-gaśniczy.
Mimo to, zarówno krajowy, jak i europejski rynek stawiają przed przedsiębiorcami spore ograniczenia w zakresie rozwoju, gdyż systemy oznaczeń takich produktów są globalnie zróżnicowane i przyjęte lokalnie etykiety nie są rozpoznawane globalnie.
– Przedsiębiorcy deklarujący dany poziom zużywania energii przez swoje wyroby mogą korzystać z niezależnego audytu, który potwierdzi przedstawione przez nich na etykietach wyniki pomiarów bez względu na systemy oznaczeń krajów, w których planują sprzedaż. Zużywanie energii – w kontekście wprowadzanej ustawy czy globalnego rynku – to bowiem tak naprawdę jej przepływ w całym cyklu życia produktu. Już na etapie projektowania trzeba wprowadzać rozwiązania redukujące jej pobór, a także planować, jak wiele zostanie jej wykorzystane na utylizację produktu. Producenci poszczególnych dóbr powinni zatem weryfikować zużycie każdego rodzaju energii pod względem wymogów także innych rynków niż tylko unijny. Dzięki temu otwierają się przed nimi nowe kanały zbytu i mają szansę na poprawę wyników finansowych – mówi Andrzej Pietrzak, koordynator zespołu inspekcji produktów w Dziale Industrie Service firmy TÜV SÜD Polska.